sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 12

Marco wrócił na boisko. Rita nie zastanawiała się dłużej nad obietnicą piłkarza. Wiedziała, że nie zdąży strzelić gola a tym bardziej jej go nie zadedykuje.
93. minuta. Juan Mata pada na murawę w polu karnym Czerwonych Diabłów. Rzut karny.

Rita zaczęła się cieszyć jak głupia, bo wynik wciąż pozostawał 0:0 i miała pewność, że Chelsea zdobędzie trzy punkty. Dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę, że do jedenastki może podejść Marco i strzelić obiecanego gola.
- O mój Boże - szepnęła.
Chwila napięcia. Cały stadion w ciszy obserwuje Niemca podchodzącego do wyznaczonego punktu. Jedynie kibice, którzy przyjechali z Manchesteru zaczynają gwizdać, aby rozproszyć Marco. Ustawia piłkę. Wiele osób na trybunach wstaje, aby lepiej widzieć wykonany karny. Bramkarz Manchesteru United, David de Gea, pochyla się w skupieniu. Gwizdek sędziego. Piłka przekracza linię bramkową. Niesamowity hałas cieszących się kibiców przeszywa głowę Rity. Ona również się cieszyła. Cała ławka rezerwowych pobiegła do Marco, aby razem z nim  świętować zwycięską bramkę. On złożył swoje dłonie w serduszko a'la Gareth Bale.
Rita chciała to zrobić. Również pobiegła do Marco. Nie po to aby go przytulić czy pogratulować bramki.
- Jesteś wspaniały - powiedziała i pocałowała go.
Nie trwało to długo. Rita nie chciała być następnego dnia w gazetach. Nie chciała, aby ludzie uznali ją za "typową WAG", która robi wszystko, aby o niej mówili. Oderwała usta od delikatnych warg Marco i wróciła na swoje miejsce.
Cała drżała z podniecenia i ekscytacji. Uśmiechnęła się lekko do siebie. Kochała Marco, teraz wiedziała to na pewno.
- Jesteście śliczną parą - szepnęła siedząca obok niej Eva.
Gwizdek sędziego zakończył emocjonujący mecz z Manchesterem United. Rita widziała zawód i smutek na twarzach zawodników Czerwonych Diabłów. Kiedy mieszkała w Polsce, darzyła sympatią pewnych piłkarzy mimo, że kibicowała Chelsea. Najbardziej lubiła Davida de Geę i Shinjiego Kagawę. Kiedy spotkała pierwszego z nich w tunelu postanowiła podnieść go na duchu.
- Świetnie broniłeś - zagadnęła.
- Dzięki - odpowiedział po czym skierował się ku szatni. Rita zrobiła to samo.
Nagle David odwrócił się na pięcie. Coś mu się przypomniało, skądś kojarzył dziewczynę.
- Hej! - zawołał - Ty jesteś tą dziewczyną, którą pocałował Marco?
- Eeeem... tak - odpowiedziała niepewnie. Nie miała pojęcia o co mu chodzi.
- Szczęściarz - odparł i odszedł.
***

Następnego dnia Rita wraz z Andre pojawili się w Cobham na treningu trochę spóźnieni, bo Andre do późna siedział u swojej dziewczyny, Sonii i nie mógł rano wstać.

- Chodź ze mną na chwilę do szatni - powiedział Andre.
- Po co?
- Zobaczysz.
- Już się boję - odparła wychodząc z samochodu.
Przekraczając próg szatni oczom Rity ukazało się około piętnastu facetów bez koszulek śpiewających "Happy Birthday".
Rita ze zdziwienia, a może raczej z zakłopotania zakryła usta dłonią. Zrobiła się cała czerwona i była w stanie tylko wyjąkać:
- Chyba nigdy tego nie zapomnę.
- Z pewnością - powiedział wchodzący Frank Lampard, który nie brał udziału w tym "przedstawieniu".
- Dziękuję wam - powiedziała Rita po czym zaczęła przytulać wszystkich, którzy zorganizowali dla niej niespodziankę. Najdłużej ściskała ostatniego Marco.
- Wszystkiego najlepszego kochanie - rzekł i pocałował ją.
- Panowie, idziemy na trening! - piłkarze usłyszeli krzyczącego w holu Mourinho.

***

- Co się stało? - zapytała Rita Olę, która stała u progu drzwi do jej mieszkania i płakała.
- Miałaś rację! - zawołała przytulając przyjaciółkę - Ten idiota mnie zdradza!
Rita domyślała się o co chodzi. Pewnie Cristian zranił Olę tak samo jak ją. Chciała pomóc dziewczynie, aby się nie załamała.
- Wejdź i wszystko mi opowiedz.
- Byliśmy razem w moim pokoju. On wyszedł do łazienki i zostawił telefon na komodzie obok mojego łóżka. Nagle przyszedł mu sms.
- Nie mów mi, że go odczytałaś!
- Zrozum! Musiałam to zrobić! Zwłaszcza po tym co mi powiedziałaś... Wiem, że zachowałam się chamsko, ale chciałam mieć pewność. Sms był od jakiejś Esmeraldy. Pomijając fakt, że ma okropne imię, otworzyłam wiadomość. Brzmiała coś w tym stylu "Jestem napalona, kocie. Przyjdź i mnie zaspokój". Coś takiego. Potem on przyszedł i zaczęliśmy się kłócić. Kazałam mu się wynosić i zerwałam z nim.
W tym momencie zaczęła płakać jeszcze bardziej. Usiadła na kanapie i schowała twarz w dłonie. Wciąż miała nadzieję, że to nie prawda, że to był tylko przypadek, ale fakty mówiły same za siebie i nie dało się cofnąć czasu.
- Nie przejmuj... - zaczęła Rita przytulając Olę.
- Myślałam, że w końcu odnalazłam szczęście! - krzyknęła płacząc.
- Wiem dokładnie co czujesz.
- Znajdź mi kogoś takiego jak Marco - poprosiła Ola.
- Słucham? - zapytała ze zdziwieniem.
- No wiesz... Piłkarza, który mnie nie zrani.
- Ola... no... to znaczy... Dobrze, pojedź ze mną jutro do Cobham.
- Nie. Jeszcze nie. Nie jestem gotowa tak od razu. Odezwę się za jakiś tydzień, ok?
- Nie ma sprawy - powiedziała i jeszcze mocniej przytuliła przyjaciółkę.
- Dziękuję... Przecież ty masz dzisiaj urodziny! - zawołała ocierając łzy - Wszystkiego najlepszego! Wybierasz się gdzieś z Marco?
- Szczerze to nie mam jeszcze niczego zaplanowanego...
- Dobra ja spadam. Spodziewaj się mojego telefonu jak mi przejdzie - powiedziała Ola i otworzyła drzwi, aby wyjść. W tej samej chwili Marco miał dzwonić dzwonkiem.
- O wilku mowa - oznajmiła przyjaciółka
- Cześć. My się chyba nie znamy - powiedział Marco.
- To jest Ola, moja przyjaciółka a to jest... 
- Tak, wiem, wiem. Twój mega przystojny chłopak. Idę, pa!
Ola wyszła a Marco i Rita patrzyli dziwnie na siebie trawiąc to co powiedziała Ola.
- Eeem... Więc związek? - zapytał Marco wchodząc do środka.
- Na to wygląda - odpowiedziała przyciągając go do siebie za koszulkę i całując.
Początkowe niewinne całusy przerodziły się w namiętne pocałunki co zakończyło się wspólnym wieczorem w sypialni Rity.


 

_________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


Końcówka miała być inna, związana z Davidem, którego dawno nie było w moim opowiadaniu, ale obiecuję, że pojawi się w następnym ;))

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 11

Następnego dnia Ritę obudziły padające promienie słoneczne przez okno co było rzadkim widokiem w Londynie. Tutaj zazwyczaj było szaro, ponuro i padał deszcz. Rozmyślała, która może być godzina gdy zdała sobie sprawę, że nie leży w swoim łóżku i nie jest w swoim pokoju. Zaczęła panikować i gwałtownie wstała. Nie mogła sobie przypomnieć gdzie jest, nie pamiętała aby zasypiała w cudzym pokoju.

- Myślałem, że już się nie obudzisz - powiedział Marco wstając z kanapy, na której spał.
Ricie zaczęło się wszystko układać. Była u Marco w domu. Zasnęła w salonie oglądając film.
- Która godzina? - zapytała.
- Po dziewiątej. Za dwie godziny mam być na Stamford.
- Co? A nie Cobham?
Marco popatrzył na nią jakby nie wierzył w to co słyszy. Zapomniała?
- Przecież dzisiaj jest mecz z Manchesterem United! - rzekł - Twój debiut.
- Faktycznie - zaczęła się śmiać ze swojego gapiostwa - Wychodzisz w pierwszej jedenastce?
- Za kilka godzin się przekonam - powiedział ścieląc łóżko - Zjesz coś?
- Jasne.
Po śniadaniu, Marco, odwiózł Ritę do jej mieszkania, ponieważ zaczynała pracę dopiero o trzynastej. W między czasie zadzwoniła do Oli.
- Cześć Rita! - odezwał się głos w słuchawce.
- Hej! Mogłybyśmy się spotkać?
- Jasne, o której i gdzie? 
- Za pół godziny w kawiarni niedaleko mojego mieszkania.
- Ok, mogę przyjść z Crisitanem?
Ritę ukuło coś w środku na samą myśl o Hiszpanie. Czyli wciąż są razem...Po kilku sekundach zorientowała się, że Ola czeka na jej odpowiedź.
- Wolałabym nie... - odpowiedziała niepewnie
- Dlaczego?
"Powiedzieć czy nie powiedzieć?" te myśli przenikały głowę Rity. W końcu odpowiedziała:
- Powiem ci jak się spotkamy.
Teraz już nie było odwrotu. Musiała powiedzieć Oli o Cristianie albo wymyślić jakieś sensowne kłamstwo. Postanowiła, że powie prawdę. W głowie próbowała sobie ułożyć "mowę", która nie urazi Oli. Niestety, słabo jej szło.
- Powiem to prosto z mostu - mówiła do siebie wchodząc do kawiarni.
- Co powiesz? - odezwał się piskliwy głosik Oli za plecami Rity.
- O cześć - wyjąkała zakłopotana - Usiądziemy?
- Jasne.
- Bo wiesz - zaczęła siadając - spotkałam się tu z tobą, bo chciałam ci o czymś powiedzieć.
- Słucham - rzekła uśmiechnięta.
- Pomiędzy mną a Marco układa się co raz lepiej - Rita postanowiła grać na zwłokę.
- To znaczy? Jesteście razem?
"Dobre pytanie" pomyślała Rita. Zadawała sobie w myślach pytanie dlaczego w ogóle zaczęła ten temat. Męczyła się szukając odpowiednich słów. Nie mogła już wytrzymać.
- Uważaj na Cristiana - wypaliła.
- Co? Chyba nie rozumiem...
- Bo - Rita zagryzła lekko dolną wargę - kiedyś byłam z nim i - przez chwilę się zawahała po czym dodała - on mnie zdradził. Wiem, że poprzednie swoje dziewczyny też tak potraktował.
Ola gwałtownie wstała i próbowała zrozumieć to co powiedziała jej Rita. Nie mogła w to uwierzyć. Do tej pory wydawało jej się, że są idealną parą i że nic nie może tego zmienić. Owszem, czasami miała wrażenie, że Cristian nie ma dla niej czasu, że ją olewa, ale myślała, że to przez studia. Czyżby miał kogoś innego na boku?
- Zadzwonię potem - rzekła Ola i wyszła z kawiarni.
Rita również się już zbierała kiedy zadzwonił do niej telefon. Niechętnie nacisnęła zieloną słuchawkę nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Hej! Masz czym dojechać na stadion czy mam po ciebie przyjechać? - zapytał Andre.
- Przyjedź.
- Jezuuu - jęknął.
- Kup mi auto to nie będzie problemu - zaśmiała się Rita.
- Nie pyskuj. Będę za dziesięć minut.

***

Stadion był wypełniony do ostatniego miejsca na trybunach. Za pięć minut miał zacząć się mecz a piłkarze już czekali w tunelu. Kiedy Rita szła tamtędy, aby zająć swoje miejsce na ławce rezerwowych, ktoś pogładził jej rękę. To Marco czekający na wyjście. Rita się do niego uśmiechnęła a on to odwzajemnił. Stojący z tyłu David Luiz coś powiedział do Niemca, ale Ritę już ogarnęły śpiewy kibiców.
- Gotowa? - zapytała Eva kiedy siadały na swoich miejscach.
- Chyba - odparła niepewnie. Była bardzo zdenerwowana przede wszystkim tym, że nie biegała za szybko i bała się, że nie nadąży nad Portugalką.
- Nie denerwuj się tak!
- To widać?
Eva kiwnęła potwierdzająco głową. Rita wzięła kilka głębokich oddechów i próbowała się choć trochę uspokoić.
- No, teraz tylko uśmiech i do dzieła - powiedziała zachęcająco jej szefowa.
70 minut minęło bez żadnych poważniejszych kontuzji, musiały tylko zmrozić mięśnie paru zawodnikom. W 85 minucie na murawę padł Marco Reus. Jeden z zawodników Manchesteru United zaatakował go wślizgiem.
Kiedy Eva i Rita dobiegły do poszkodowanego okazało się, że Marco ma stuczoną kostkę, skończyło się na zmrożeniu.
- Strzelę gola - oznajmił kiedy podnosił się z murawy poza linią boczną - i będzie on dla ciebie.
- Nie zdążysz - zwątpiła Rita.
- A chcesz się przekonać? - spytał i uśmiechnął się tajemniczo.


_____________________________________

Heheszky, mamy jedenastkę ;D mam nadzieję, że się podobał :) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 10

Tego samego dnia Rita i Andre pojechali na trening do Cobham. W holu zastali Evę.
- Rita, skarbie, nie przeczytałaś mojego smsa? - zapytała Portugalka.
W tej chwili Polka uświadomiła sobie, że od rana nie sprawdzała wiadomości na telefonie. Zrobiła to teraz i faktycznie był sms od Evy. Brzmiał on tak: "Nie przyjeżdżaj na trening, nie było meczu, więc sama dam sobie radę".
- Och - westchnęła Rita - to posiedzę i popatrzę na trening. Nie mam za bardzo jak wrócić.
- Jak chcesz - powiedziała Eva i poszła do swojego gabinetu.
Rita usiadła na ławce na boisku treningowym w Cobham. Piłkarze rozgrywali gierkę taktyczną. Zauważyła, że Jose uwziął się na jednego z młodych piłkarzy. Był nim Lucas Piazon. Widać, że sobie nie radził.
- Usiądź i zastanów się dlaczego dałem ci szanse w pierwszym zespole - powiedział w końcu Mou.
Lucas szedł w stronę Rity, miał spuszczoną głowę. Gdy usiadł ukrył twarz w dłoniach.
- Och Lucas, skup się - mówił sam do siebie.
- Nie bój się ich zaatakować - spróbowała mu doradzić.
Popatrzył się na nią z niezrozumieniem. Pewnie dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Rita siedzi obok niego.
- Zetnij Marco Reusa, on ma dzisiaj chyba gorszy dzień i łatwo mu odebrać piłkę.
- Dzięki - odpowiedział Brazylijczyk i wrócił do gry.
Początkowo wahał się i niepewnie atakował Niemca, ale w końcu udawało mu się czysto odbierać piłkę. Rita miała satysfakcję widząc jak Marco kilka razy pada na trawę.
Piłkarze po dwóch godzinach skończyli trening. Polka czekała na Andre przy jego samochodzie. Wyszedł razem z Marco, widocznie mieli dobre humory, bo cały czas się śmiali.
- Rita, jedziesz z Marco - oświadczył Andre wchodząc do samochodu.
- Co?!
- Porywam cię - powiedział Marco biorąc ją za rękę.
Przez większość czasu jechali w ciszy. Niemiec mieszkał na obrzeżach Londynu i dojazd trwał około godziny.
- Przygotuj się na ciekawy dzień - powiedział w końcu.
- Nie rozumiesz, że nie chcę z tobą nigdzie jechać?! Zmusiłeś mnie, więc nie oczekuj, że będę udawać zadowoloną!
- Dobra - powiedział wkurzony Marco i zjechał na pobocze. Po obydwóch stronach ulicy był las. Z przodu był las. Z tyłu był las. WSZĘDZIE BYŁ LAS.
- Marco, co ty robisz? - zapytała z niezrozumieniem Rita.
- Chodź - powiedział i nie czekając na odpowiedź złapał ją za nadgarstek.
- Marco! Zostaw mnie! - zaczęła wyrywać się Polka, ale to było na nic. Marco był znacznie od niej silniejszy.
Niemiec szedł szybko i Rita nie mogła za nim nadążyć. Wreszcie zatrzymał się na polanie, dookoła nie było żadnego domu.
- Co ty sobie człowieku wyobrażasz?! - zaczęła się drzeć.

- A ty?! Przez ostatnich kilka tygodni próbowałem cię poderwać, zbliżyć się do ciebie a ty cały czas jesteś oschła! Dlaczego do cholery wciąż mnie odrzucasz?! Myślałem, że pomimo swojego wieku nie jesteś z tych nastolatek, którym wziąć coś nie pasuje... Myślałem, że jesteś dojrzalsza! - wyrzucił z siebie Marco całą swoją złość. 

Rita nie wiedziała co powiedzieć. Stała oszołomiona i powoli trawiła wszystkie słowa Marco.
- Marco... - zaczęła.
- Mi nie przeszkadza różnica wieku, zakochałem się w tobie dlatego, że myślałem, że zachowujesz się jakbyś była starsza, ale myliłem się...
- Posłuchaj - spróbowała ponownie.
- Chodzi o tego Brazylijczyka, tak?
- Nie, to tylko...
- Tak, wiem, wiem. To tylko KOLEGA! Świetnie.
- Marco, mógłbyś mi nie przerywać?! - zapytała ze łzami w oczach Rita.
Rozłożył tylko ręce i popatrzył oczekująco.
- Jestem taka w stosunku dla ciebie bo po pierwsze jesteś ode mnie o siedem lat starszy i...
- Zajebiście - powiedział mega wkurzony a kiedy zobaczył zniecierpliwienie na twarzy Polki dodał - mów dalej.
- I poza tym kilka miesięcy temu dwóch chłopaków zraniło mnie dosyć mocno... Zrozum! Bałam się ci zaufać! Bałam się, że ty też mnie zranisz! - w tej chwili nie mogła się już dłużej powstrzymywać i łzy poleciały jej po policzkach.
Teraz Marco zdał sobie sprawę dlaczego go ignorowała. Nie chciała angażować się w kolejny związek, nie chciała znów przechodzić przez to samo.
- Rita - powiedział i podszedł do niej po czym przytulił - nie wiedziałem, przepraszam.
- Zacznijmy od początku, ok? - zagadnęła.
- Dobrze.
- Jedźmy do domu, puśćmy jakiś film i zapomnijmy.
- Jestem za - powiedział wciąż przybity Marco. Miał mega wyrzuty sumienia, że tak na nią naskoczył a mimo to ona zachowała zimną krew i nie wybuchła krzykiem. Był pod wrażeniem. Rita jednak okazała się dojrzałą osobą.
- Tylko proszę cię, powoli - dodała Rita.
Na to Marco tylko skinął głową. Wsiedli do samochodu i pojechali do jego domu. 
Tak jak Rita się spodziewała, był ogromny i przestronny. Na dole znajdował się salon oraz jadalnia z przejściem do kuchni. Była również mała łazienka i drzwi do siłowni.
Na piętrze była sypialnia Marco, gabinet, duża łazienka i sypialnia gościnna.
- Rozgość się w salonie a ja zrobię coś do jedzenie - powiedział Niemiec.
- Masz jakieś filmy na DVD?
- W biblioteczce za sofą.
"Taa, w biblioteczce" pomyślała Rita widząc wielką szafkę wypełnioną płytami DVD. Większość to były filmy sensacyjne jednak Polka znalazła film, który przypadł jej do gustu - Paranormal Acitivity.
- Widzę, że lubisz się bać - stwierdził Marco.
- Można tak powiedzieć - odpowiedziała ze śmiechem Rita - Oglądamy?
- Już idę.
Przez resztę wieczoru siedzieli na kanapie oglądając horror. Rita była przytulona do Marco, ale o dziwo nie bała się. Kiedy skończyli oglądać pierwszą część, włączyli drugą i tak siedzieli dopóki Rita nie usnęła. Niemiec zaniósł ją do swojej sypialni. Nie wiedział czy dobrze robi, w końcu prosiła go, aby nie robił nic na siłę. "Przecież ona śpi, nic nie zrobimy" pomyślał i otworzył drzwi do swojego pokoju. Położył ją delikatnie na łóżku i przykrył kołdrą. Sam zasnął na kanapie.
- Nie mogę jej teraz stracić, wolę nie ryzykować - powiedział do siebie Marco.


____________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Ehh, taki sobie ten rozdział, ale jakoś nie miałam pomysłu na końcówkę, dlatego tak długo czekaliście :P

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 9

Taksówkarz wysadził ich pod hotelem a jego pracownik zaprowadził do sali gdzie miała odbyć się impreza. Andre oczywiście jako piłkarz musiał poczekać ze swoją osobą towarzyszącą aż paparazzi zrobią im zdjęcia.
- Może poszukajmy naszego stolika? - zaproponowała Rita.
- Ok.
Okazało się, że cała czwórka siedziała przy jednym stoliku. Rita podziękowała w myślach, że nie przydzielili im jeszcze jakiejś losowej osoby, bo musiałaby się męczyć przez cały wieczór.
Zabawę rozpoczął wolny taniec. Rita zaczęła się rozglądać za Arkadym z nadzieją, że go jeszcze nie ma.
- Witaj śliczna - Rita usłyszała znajomy głos za swoimi plecami - Pamiętasz co mi obiecałaś?
Rosjanin był ubrany w czarny smoking. Fryzura jak zwykle idealna. Rita popatrzyła na Davida.
- Idź - powiedział Dave.
W tej chwili do stolika doszli Andre i jego dziewczyna, Sonia.
Na parkiecie było już kilka osób, więc Rita nie czuła się skrępowana, że wszyscy się na nią patrzą.
- Możesz mi położyć głowę na ramieniu jeśli chcesz - zaproponował Arkady.
- Chyba śnisz - odparła Polka.
- Nie wiesz co tracisz.
W odczuciu Rity to był chyba najdłuższy wolny na świecie. Nie przepadała za Arkadym. Oczywiście, był przystojny i to bardzo, ale coś ją od niego odrzucało. Może jego zachowanie?
Przez resztę wieczoru, Rita, prawie z nikim nie rozmawiała. Pewnie dlatego, że cały czas tańczyła z Davidem. Kiedy już nie mieli siły, wyszli na balon gdzie rozmawiało ze sobą półgłosem kilka par. Podeszli do barierki i obserwowali ruch uliczny na dole.
- Bardzo dobrze tańczysz - powiedziała Rita.
- To wszystko dzięki dobrej partnerce - uśmiechnął i popatrzył Ricie w oczy. Ona odwzajemniła spojrzenie. Tak! To ten moment żeby powiedzieć jej o uczuciach!
- Wiesz - kontynuował Brazylijczyk - od pewnego czasu...
- RITA KOCHANIE GDZIE JESTEŚ?! - wszyscy odwrócili się w stronę drzwi balkonowych.
Rita była mega wystraszona, bo zobaczyła pijanego Marco idącego w jej stronę. Kiedy do niej podszedł, objął ją od tyłu a właściwie powiesił się na niej, bo nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Śmierdziało od niego wódką.
- Zdradzasz mnie? - zapytał na wpół przytomny Marco.
- Przecież my nie jesteśmy razem! David, zawołaj Andre.
Dave pobiegł a Rita starała się utrzymać ciało Niemca tak, aby nie upadło.

***

- Jezu, aleś się załatwił! - powiedział Andre wsiadając do taksówki - Rita, jedziesz z nami. Ktoś musi pilnować żeby Marco nam tu nie puścił pawia.
- Tak, oczywiście! Młodsza siostra zawsze od brudnej roboty - odparła wsiadając z Marco na tylne siedzenia.
- Zostawimy go u nas. Rano pewnie będzie oszołomiony.
Andre powiedział taksówkarzowi adres siedząc z przodu a Rita musiała męczyć się z Marco z tyłu.
Marco zaczął mówić coś po niemiecku i położył głowę na nogach Rity obmacując ją przy tym.
- Andre zrób coś! - krzyknęła Rita z przerażeniem - On mnie zaraz tu zgwałci!
- Prędzej ty jego - zażartował Andre. Nawet taksówkarz się zaśmiał.
Po morderczych dla Rity piętnastu minutach dojechali do domu. Musiała znosić teksty Marco typu "Jesteś najpiękniejsza na świecie" lub "Pocałuj mnie kochanie, proszę". Oczywiście nie reagowała na żadną z tych próśb tylko siedziała ignorując go.
- Zostawimy go tutaj i wrócimy na bal. Jest zalany w trupa. Jak się położy to nic go nie obudzi - stwierdził Andre.

***
Kiedy Rita się obudziła była lekko oszołomiona. Po pierwsze, poprzedniego wieczoru wypiła trochę i niezbyt pamiętała jak dotarła do domu. Po drugie, była w samej bieliźnie a po trzecie, leżała na nagim torsie Davida. Wystraszyła się, że zrobili TO, ale zdała sobie sprawę, że gdyby tak było to byliby całkiem nadzy a przecież David miał spodnie.
Rita postanowiła iść po szlafrok i zobaczyć czy Andre już wstał, ale zdała sobie sprawę, że nie jest w swoim pokoju. Była w sypialni dla gości. "Co tu się do cholery dzieje?" myślała Rita. Wyszła najciszej jak się da, aby nie obudzić Dave'a i poszła do swojego pokoju. Kiedy weszła, od razu rzuciła się do szafy, bo było jej potwornie zimno. Szukając w szafie czegoś do ubrania poczuła czyjeś ręce na swojej nagiej talii. Były niesamowicie delikatne i miękkie. Pomyślała, że to David się obudził i poszedł za nią. Nagle ktoś zaczął ją całować po szyi. Odwróciła się i jej oczom ukazał się Marco, również w samej bieliźnie.
Wtulenie się w umięśnioną klatkę piersiową Niemca było przyjemne, to Rita musiała przyznać. Jednak nie mogła sobie pozwolić na to, aby o siedem lat starszy facet, którego właściwie nie zna dotykał ją. Zwłaszcza po aferze w taksówce.
- Wczorajsza jazda w taksówce ci nie wystarczyła? - zapytała ubierając dres.
- Masz bardzo wygodne łóżko - zignorował ją Marco.
- Może byś się ubrał, co? - zapytała Rita i wyszła.
Na dole usłyszała rozmowy Andre i Sonii, więc postanowiła nie schodzić. Chciała się dowiedzieć co dokładnie stało się po przyjeździe z balu.
Kiedy weszła do sypialni gościnnej, Dave już nie spał.
- O, cześć - powiedział David. Również był nieco oszołomiony.
- Hej - odpowiedziała Rita siadając na łóżku - Wiesz, nie do końca pamiętam co działo się po przyjeździe do domu. Obudziłam się w samej bieliźnie, ty również byłeś prawie nagi i chciałam zapytać czy my...
- Nie! Nic z tych rzeczy - zaprzeczył Dave - Ty po prostu zaliczyłaś mały zgon i ktoś musiał cię wnieść do sypialni - dodał.
- O Boże, nic nie pamiętam! Ale czekaj... Dlaczego obudziłam się w samej bieliźnie?
- W nocy chyba zrobiło ci się gorąco i zaczęłaś wszystko zdejmować. Gdybym cię nie powstrzymał, majtki i stanik też byś zdjęła - Dave zaczął się śmiać pod nosem.
- Dave, ja cię strasznie przepraszam, że musiałeś to znosić... Trochę mi głupio teraz.
- Dla mnie to była przyjemność - odpowiedział i znów popatrzył Ricie głęboko w oczy. Wtedy wpadł Andre.
- Dzieci wstawać! Śniadanie na stole!
Rita i David ubrali coś na siebie i zeszli. Tam już przy stole siedzieli Andre i Sonia, którzy chichotali po cichu oraz Marco.


_________________________________

Co do następnego rozdziału mogę tylko napisać, że Rita będzie miała chłopaka, jak myślicie, kogo? Dave czy Marco? A może Arkadego? 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 8

W pewnym momencie Rita nie wiedziała czy to się dzieje na prawdę. Dwa miesiące temu nie miała kasy na kupienie sobie koszulki Chelsea a teraz jakby nigdy nic gada sobie z synem właściciela. I jak tu nie zwariować?
- Przyjdź jutro o 10 do Cobham. Będę na ciebie czekał w holu, pójdziemy do mojego ojca - powiedział Arkady.
W myślach Rita obliczała ile mniej więcej lat może mieć Rosjanin. Jego wygląd był po prostu idealny. Cudownie dobrane kolorystycznie ubrania + wystylizowana fryzura = Arkady.
- Dlaczego to robisz? - zapytała.
- Bo mi się podobasz - odparł i odszedł.
"Ach, no tak. Bo przecież codziennie bogaty Rosjanin mi to mówi" pomyślała. 
- Co ty tutaj tak stoisz? - zapytał Andre. 
Rita nawet nie zauważyła, że od około pięciu minut stała jak głupia i patrzyła się w dal.
- Przygotuj się, że będziesz mnie miał przez 24 godziny na dobę - odpowiedziała.
- Co? - zapytał Andre. Obydwoje szli w stronę parkingu.
- Syn Abramowicza powiedział, że mogłabym pracować w sztabie medycznym.
- Tak po prostu podszedł i ci to powiedział? - mina Andre była bezcenna. Wyrażała jednocześnie zaskoczenie, złość, radość i niezrozumienie.
- Bo gadałam na meczu o tym z Davidem i Cesarem. I tak jakoś się stało, że Arkady to usłyszał. Powiedział, że mu się podobam i dlatego mi pomaga.

- Moja siostra ma lepsze chody u szefa niż ja. Świetnie - skwitował Andre.
- Wiesz co? Mógłbyś sobie znaleźć dziewczynę - zmieniła temat Rita.
- Słucham?
- Bo wiesz... Niektórzy mogliby pomyśleć, że jesteś gejem.
Andre stanął na środku parkingu z tą swoją dziwną miną wyrażającą wszystkie emocje na raz.
- Bierzesz jakieś leki, o których nie wiem? - zapytał otwierając drzwi do samochodu.
- Nie. Po prostu dziwi mnie, że ktoś taki jak ty nie ma dziewczyny.
- Przestań się mądrzyć. Właśnie, mam dla ciebie zaproszenie na bal.
- Co? Jaki bal? Kiedy?
- Bal charytatywny. Jest jutro.
- I TY MI DOPIERO TERAZ O TYM MÓWISZ?! - wykrzyczała Rita. Dobrze, że byli w samochodzie, bo gdyby nie to, zabraliby ją do wariatkowa. Była spanikowana, bo nie miała żadnej kreacji.
- Możesz iść z osobą towarzyszącą.
- A ty z kimś idziesz? - zapytała podejrzliwie Rita.
- Tak - odpowiedział stanowczo Andre.
- O proszę! Nie chcę wiedzieć, dowiem się pojutrze.
- No więc z kim idziesz?
- Poproszę Davida.
- Myślałem, że pójdziesz z Marco.
Rita popatrzyła się na niego jakby miała powiedzieć "czy ty sobie ze mnie żartujesz?" i wysiadła z samochodu, ponieważ byli już pod domem.
Po wejściu do swojego pokoju, Rita, postanowiła od razu zadzwonić do Davida. Zaprosiła go a on bez problemu się zgodził. Umówili się na zakupy za godzinę w centrum handlowym, bo okazało się, że Dave nie ma garnituru.
- Tamten czarny był elegantszy, ale w sumie w tym granatowym ci bardziej do twarzy - mówiła Rita oceniając garnitury, które mierzył Dave.
- To który? - zapytał zniecierpliwiony David.
- Myślę, że większość będzie miała czarne garnitury, więc może weź ten granatowy - powiedziała po namyśle.
- Ok, zdaję się na ciebie.
Teraz przyszedł czas na Ritę. Kiedy Dave zapłacił za swoje zakupy, postanowił wybrać dla niej sukienkę.
- Poczekaj tu chwilę.
Nie wiedziała czego się spodziewać. W sumie David się dobrze ubierał, nie przypominała sobie, aby kiedyś źle dobrał ubrania. Jednak była lekko poddenerwowana.
Kiedy Dave wrócił, trzymał sukienkę za plecami.
- Gotowa? - zapytał.
Pokiwała głową potwierdzająco. Gdy Dave pokazał sukienkę, którą wybrał (), Rita, o mało się nie popłakała. Myślała, że wybierze dla niej jakąś mega obcisłą czerwoną sukienkę, żeby wszystko wyszło jej na wierzch, tymczasem on wybrał całkiem inną.
- Hej, przecież jak ci się nie podoba możesz wybrać inną - powiedział Dave widząc łzy w oczach Rity.
- Nie trzeba, jest przepiękna - odpowiedziała przytulając się do niego.
- Przymierz.
Po dosłownie minucie Rita już była ubrana w pomarańczową sukienkę. Była idealna, nawet rozmiar się zgadzał.
- Wyglądasz przepięknie - powiedział Dave. Banalne dwa słowa, ale płynące z ust Davida nabierały innego znaczenia.
Rita się przebrała, zapłaciła za sukienkę i razem poszli na pizzę. Przy Davidzie zapominała o przeszłości, o Cristianie i o Benie. Nigdy się tak nie czuła w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki, czyli Oli. Nie wiedziała nawet czy dalej się przyjaźnią po tym jak zaczęła kręcić z Crisem... W sumie to chyba powinna ją ostrzec przed nim, ale teraz o tym nie myślała. Teraz skupiała się na balu.
***

Następnego dnia miała stawić się o 10 w Cobham. Była 9:59 i Arkady już czekał na nią w holu.
- Już myślałem, że się rozmyśliłaś - mówił kiedy szli do gabinetu ojca.
- Nie ma takiej opcji.
- Idziesz na bal? - zapytał stając przed drzwiami do pokoju.
- Tak, a co?
- Rezerwuję sobie z tobą wolny kawałek - powiedział i otworzył drzwi, więc Rita nie mogła zaprotestować.
Roman siedział za wielkim biurkiem. Ogólnie jego gabinet był ogromny, ale nie znajdowało się w nim dużo rzeczy. Kilka szafek, komplet gościnny i wspomniane biurko.
Arkady zaczął mówić po rosyjsku. Rita rozumiała co drugie słowo, ponieważ była Polką, jednak nie mogła tego poskładać w jedną całość.
- Więc chciałabyś pracować u nas w sztabie - zaczął Roman - masz może jakieś papiery?
- Tak, mam tutaj świadectwo ukończenia liceum i moje CV - odpowiedziała wyjmując teczkę.
- Zostaw na biurku. Będą mi potrzebne do umowy. Przyjmuję cię - powiedział obojętnie właściciel - Arkady da ci ubrania robocze i pokaże twój gabinet. Do zobaczenia w pracy.
- Dziękuję! Do zobaczenia! - odpowiedziała po czym wyszła z Arkadym.
- Mój ojciec miał chyba dobry humor - stwierdził.
- Jeju, będę miała swój własny gabinet! - zawołała podekscytowana Rita.
- Zazdroszczę piłkarzom, że będą przez ciebie masowani - powiedział Arkady otwierając przed nią drzwi do nowego gabinetu.
- Przestań - odparła zdenerwowana Rita - O Boże! Jak tu ładnie!
Pokój był mały, mieściło się w nim biurko, szafa i sofa. Były również drzwi do łazienki.
- Witaj w Cobham. Miłej zabawy - powiedział i wyszedł.
Rita nie zdążyła się jeszcze ogarnąć a już ktoś pukał do drzwi. To była Eva.
- Cześć kochanie. Potrzebujemy kogoś do opatrunku mięśnia, idziesz?
- Z przyjemnością - odpowiedziała radośnie.
- Twoim zadaniem na razie nie będą masaże, tylko opatrunki. Na boisku będziesz ze mną biegała do kontuzjowanych piłkarzy i będziesz mi pomagać np. podawać różne sprzęty, zamrażać mięśnie itd. Jak się trochę obędziesz z tym wszystkim to wymyślimy ci coś nowego - dodała tajemniczo Eva.
- Nie mogę się doczekać!
Weszły do gabinetu dobrze znanego Ricie, czyli gabinetu masażu. Jak się okazało, robi się tam również opatrunki. Na jednym z łóżek leżał nie kto inny jak Marco Reus.
- To będzie twój pierwszy pacjent. Do dzieła! - powiedziała Portugalka.
- Marco? Ale przecież on nie grał wczoraj.
- Uraz na treningu, skarbie - odrzekła Eva.
- Delikatnie proszę - powiedział udając ofiarę Marco.
- Dobra, więc gdzie cię boli? - spytała niepewnie Rita obawiając się odpowiedzi.
- Naderwałem mięsień pachwiny - odpowiedział uśmiechając się.
- Zostawię was na chwilkę, wołają mnie - powiedziała Eva wychodząc.
Rita robiła to co musiała, czyli kazała Marco zdjąć spodnie, ponieważ inaczej nie dało się opatrzyć pachwiny.
- Powoli, może się lepiej poznajmy? - zapytał Marco śmiejąc się jak głupi.
- Nie denerwuj mnie - przecedziła przez zęby Polka.
Uporała się z tym w piętnaście minut co chwilę słuchając głupawych tekstów Marco.
- Jak na pierwszy raz całkiem nieźle ci to poszło - skomentowała Eva pracę Rity.
- Dziękuję.
***

- Andre! Gdzie są moje buty?! - krzyczała Rita z paniką w głosie szukając swoich butów na bal.
- Skąd mam niby wiedzieć?! - nerwówka udzieliła się również Andre.
Była godzina 18 a o 20 zaczynał się bal. Rita była w totalnej rozsypce. Postanowiła zadzwonić do Oli z prośbą o zrobienie jej jakiejś ładnej fryzury.
- Spokojnie kochana, będę za 10 minut. Tylko się uspokój, pomaluj paznokcie czy coś - odezwał się głos w słuchawce.
Ola skłamała. W mieszkaniu Rity była już po pięciu minutach. Wciągu pół godziny zrobiła Ricie loki, które spięła na bok. Efekt był genialny przy jej długich brązowych włosach.
- Z kim idziesz? - zapytała Ola.
- Z Davidem.
- Bawcie się dobrze - powiedziała trochę udawanie.
Rita miała dylemat czy nie powiedzieć jej o Crisie, ale obawiała się, że mogą się pokłócić i to zepsułoby jej wieczór.
Była 19:30 kiedy osoba towarzysząca Andre przyjechała do ich mieszkania. Była to drobna Hiszpanka o ciemnej karnacji, która cały czas była uśmiechnięta. "Jest idealna" pomyślała Rita. Kiedy wszyscy byli gotowi, zeszli na dół do taksówki, aby udać się po Davida.
Kiedy samochód zatrzymał się pod domem Dave'a, Rita, już miała iść po niego, ponieważ nigdzie nie widziała, aby czekał. Kiedy wysiadała z taksówki ktoś zablokował jej przejście. 
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał jak się potem okazało Dave.
Rita go kompletnie nie poznała. Granatowy garnitur cudownie leżał na szczupłym, lecz umięśnionym Brazylijczyku. Fryzura również zrobiła swoje.
- Robota siostry - powiedział zauważając pytające spojrzenie Rity.
Była 19:50 a do ekskluzywnego hotelu, w którym miał odbyć się bal było 5 kilometrów. Postanowili nie tracić czasu na pogaduszki i ruszyli w stronę centralnego Londynu.

_______________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

W następnym rozdziale mam zamiar opisać co działo sie na balu i po balu, już nawet zaczęłam :D w sumie to miałam o tym napisać w tym, ale uznałam że byłby za długi :PP miłego czytania ^^

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 7

...Olę sączącą samotnie kawę.
- Rita! - zawołała na powitanie.
- Cześć! Gdzie jest ten cały Cris? - zapytała podchodząc do stolika gdzie siedziała Ola.
- Musiał gdzieś zadzwonić, zaraz przyjdzie.
Rita była bardzo poddenerwowana, serce biło jej jak oszalałe. W myślach powtarzała sobie "Uspokój się".
Dziewczyny zaczęły rozmawiać o wszystkim, śmiały się jak wariatki. Rita zapomniała o swoim zmartwieniu. Niestety nie na długo. Po trzydziestu minutach usłyszała za swoimi plecami znajomy głos.
- Już jestem - Rita odwróciła się gwałtownie. Wiedziała, że jej obawy były słuszne, ale chciała się upewnić.
Ich oczy spotkały się. Tym razem oczy Cristiana nie były wpatrzone z zafascynowaniem, wyrażały zaskoczenie. Dziewczyny wstały.
- Rita, to jest...
- My się znamy - przerwał Oli Crisitan podchodząc do niej i obejmując ją w talii od tyłu.
- Niestety - odpowiedziała ze złośliwością Rita.
- Może usiądziemy? - zmienił temat Cris.
- Wiecie co? Ja muszę już spadać, miałam iść z Andre na trening - skłamała Rita.
- Och, no dobrze. Do zobaczenia! - pomachała na pożegnanie Ola.
Dziewczyna wyszła i ruszyła w stronę wieżowca, w którym mieszka. Była zdenerwowana, dlatego szła szybko i energicznie. Raz prawie wpadła pod samochód.
W domu nikogo nie było, więc włączyła wielką wierzę stereo w salonie i zapuściła płytę System of a Down - Hypnotize. Położyła się na podłodze i zaczęła śpiewać. Nawet jej to wychodziło. Starała się czysto połączyć swój cieniutki głosik z growlem Serja.
Pomogło jej. Po raz pierwszy od kilku tygodni czuła się na prawdę wyluzowana.

Po ostatniej piosence, czyli Soldier Side, wstała i ogarnęła się. Jej instynkt chyba ją nie zawiódł, bo w tym samym momencie gdy wstawała, w drzwiach pojawił się Andre z Marco Reusem.
- Mogłabyś się kiedyś uczesać - powiedział na powitanie Andre.
- Też się cieszę, że cię widzę - odparła Rita.
Andre z Marco zaczęli gadać do siebie po niemiecku, dlatego też Rita czuła się strasznie niezręcznie, ponieważ nic nie rozumiała. Raz usłyszała swoje imię.
- Będę uczył Marco angielskiego - oznajmił Andre.
- Fajnie - odparła Rita bez większego entuzjazmu kierując się w stronę schodów - jak usłyszycie, że mówię sama do siebie, to wiedzcie, że gadam na skype.
- Powiem Marco, że jesteś wariatką - zażartował Andre.
- Mam to po bracie - krzyknęła z piętra Rita.
Włączyła laptopa, ale niestety nie było Davida ani na skype, ani na facebooku. Nie chciała mu zawracać głowy telefonami, więc położyła się na łóżku i najzwyczajniej w świecie zasnęła chociaż była dopiero 19. 
Ricie śnił się Crisitan, który na jej oczach całuje się z Olą i śmieje się drwiąco. Zaczęła płakać we śnie a kiedy się obudziła poczuła łzy na swoich policzkach. Poczuła również, że ktoś ją obejmuje. Otworzyła oczy i zrozumiała, że znajduje się w objęciach Niemca.
- Już jest ok? - zapytał Marco ocierając łzę z prawego policzka Rity. Przy tym popisywał się niebanalnym angielskim akcentem.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - uniosła się Rita i od razu uwolniła z objęć blondyna.
- Płakałaś i nie wiedziałem co mam zrobić żebyś przestała...
- Czekaj! Przecież ty nie umiesz mówić po angielsku!
- Jak widać umiem - Marco uśmiechnął się czarująco, ale na Ritę to nie zadziałało.
- Gdzie jest Andre?
- Pojechał do sklepu kupić coś do jedzenia. Wiesz, chyba myślał, że będę siedział spokojnie na dole - zaśmiał się sam do siebie Marco.
- Wyjdź.
- Ale dlaczego?
- Wyjdź!
Kiedy Marco zamknął za sobą drzwi Rita usiadła na łóżku i schowała twarz w dłonie. Musiała się opanować. Nie wkurzyła się na Marco, że ją przytulił, bo to akurat było całkiem miłe, ale na wyobraźnię. "Muszę się ogarnąć" mówiła sobie w myślach Rita. Popatrzyła na zegarek, była 22. Poszła wziąć zimny prysznic, aby ochłonąć.
Kiedy wyszła z łazienki, w jej pokoju siedział Andre.
- Chcesz iść jutro na mecz? Mam dla ciebie bilet nad ławką rezerwowych.
- Będziesz grał?
- Tak, jestem w wyjściowej jedenastce.

- Hmm... a kto będzie na ławce?

- David, Juan, Mark, Cesar, Demba i obydwaj Marco.
- Dobra, pogadam sobie przynajmniej z Davidem. Idę.
W rzeczywistości była ciekawa czy Marco ma jej za złe, że tak na niego naskoczyła.
Następnego dnia, Rita, pojawiła się na Stamford Bridge trzydzieści minut przed spotkaniem. Cały mecz przegadała z Davidem i Cesarem, ponieważ nie wyszli na murawę. 
- Jesteś dzisiaj jakaś zamyślona - zauważył Cesar.
- Wydaje ci się - powiedziała i próbowała się uśmiechnąć.
- Przyjdziesz na jutrzejszy trening? - zapytał David.
- Nie wiem czy Jose nie ma mnie już dość - zaśmiała się Rita.
- Och przestań! Przecież pracujesz dla niego za darmo - zażartował Azpi.
- Właśnie. Nie zastanawiałaś się nad pracą w sztabie medycznym Chelsea? - zapytał David.
- To byłoby ciekawe... ale nie mam żadnych kursów itd.
- Myślę, że szef zatrudniłby cię podczas robienia kursu.
- Słyszałem, że ktoś ze sztabu odchodzi na emeryturę - wtrącił się Demba.
- Na prawdę? - zapytała zdziwiona Rita. Co raz bardziej ten pomysł jej się podobał.
- Tak, myślę, że jakby Andre pogadał z szefem to pracowałabyś w sztabie - kontynuował Senegalczyk.
- A co miałabym robić?
- Pewnie biegałabyś po boisku z Evą i ratowała nasze kości - zażartował Cesar.
- Pogadam z Andre - zakończyła Rita.
Po gwizdku kończącym spotkanie Rita podeszła do Marco.
- Słuchaj, przepraszam, że tak na ciebie wczoraj naskoczyłam.
Teraz dopiero zauważyła, że Niemiec jest od niej o wiele wiele wyższy. Popatrzył na nią z góry i pogłaskał po policzku.
- Nic się nie stało.
Poszedł do szatni. "Cholerny flirciarz" pomyślała Rita.
Postanowiła poczekać na Stamford Bridge na Andre. Siedząc na krzesełkach zauważyła syna Romana Abramowicza - Arkadego. Szedł w jej stronę.
- Cześć, jestem Arkady - przywitał się Rosjanin.
- Hej, Rita - odpowiedziała podając rękę.
- Słyszałem twoją rozmowę na ławce rezerwowych. Siedziałem za tobą.
- I co w związku z tym?
- Mogę ci załatwić tę pracę bez żadnych kursów.