Środek nocy. Dziecko płacze. Wstaje matka, bo ojcu jak zwykle się nie chce. Wreszcie matce udaje się uśpić dziecko. Kładzie się. Dziecko znów płacze. Ojciec nie przejawia żadnej chęci, aby pomóc matce.
Rano. Matka wstaje, ojca nie ma. Wyszedł pod pretekstem treningu. Na prawdę poszedł się szwędać po londyńskich barach z kolegami.
Tak wyglądał każdy dzień Rity i Marco po narodzeniu się Matsa. Dziecko miało trzy miesiące a Rita wielokrotnie rozmyślała o porzuceniu swojego narzeczonego. Wychodził o świcie, wracał o północy tylko po to, aby zaspokoić swoje potrzeby seksualne dzięki swojej dziewczynie. Uczucie, które kiedyś łączyło parę wygasło.
Narodziny dziecka odbyły się negatywnie na wyglądzie rodziców, zwłaszcza Marco. Miał podkrążone oczy a na jego twarzy pojawiły się lekkie zmarszczki. Efekt nocnego wstawania do dziecka? Raczej topienie smutków w alkoholu.
A Rita? Gigantycznie schudła pomimo iż przybyło jej kilka kilogramów po urodzeniu Matsa. Całymi dniami nie wychodziła z domu, była blada a wyraz twarzy nigdy nie wyrażał radości. Nie dbała o siebie. Nie malowała się a ostatni raz u fryzjera była przed narodzinami dziecka. Bo po co miała się starać skoro jej chłopak nie chce już jej dotykać?
Pewnego dnia monotonię przerwał dzwonek do drzwi. Rita zostawiła małego w wózku, w kuchni a sama poszła otworzyć drzwi.
Jej oczom ukazał się wysoki, opalony mężczyzna z kilkudniowym zarostem. Skądś kojarzyła te zielone oczy, ale teraz nie umiała sobie przypomnieć skąd.
- Czy to dom Rity... Schurrle? - zapytał nieznajomy.
- Tak. O co chodzi?
- Jest w domu?
- Stoi przed panem.
Zlustrował ją z góry na dół, chwilę się zastanowił po czym zawołał:
- Jezu! Na prawdę?! Nie poznałem! Ty pewnie też mnie nie pamiętasz. To ja, Dave.
Mężczyzna się uśmiechnął i od razu powróciły wszystkie wspomnienia z nim związane. Zaczynając od poznania się w nowym liceum, kończąc na wspólnym balu.
Zmienił się. Był lepiej zbudowany, miał ciemniejszą skórę, inną fryzurę oraz inny styl ubierania się.
- Wejdź - zaprosiła go. Weszli do kuchni, Dave usiadł przy stole a Rita wzięła na ręce Matsa.
- Och, gratuluję! - zawołał.
- Dziękuję - odparła smutno.
- Co tam u ciebie? Rozumiem, że wyszłaś za Marco i to jego dziecko, tak? - zapytał Brazylijczyk.
- Tak, to jego dziecko, ale nie jesteśmy małżeństwem - odpowiedziała ponuro.
- Przepraszam, nie powinienem się wtrącać.
- Spokojnie, nie jesteś jedynym, który tak myśli.
- Rita, co się dzieje? Widzę, że jesteś jakaś... inna.
Zawahała się przez chwilę. Odłożyła dziecko do wózka i usiadła naprzeciwko Davida. Już dłużej nie mogła wytrzymać. Nie mogła tłumić tego wszystkiego w sobie. Rozpłakała się.
- Wszystko się posypało.
Dave wstał i objął ją. Razem przeszli do salonu obok i usiedli na kanapie, aby nie budzić dziecka.
- Moje uczucie do Marco zgasło, on też mnie już nie chce. Nasza rozmowa to same kłótnie lub jego monolog kiedy chce się kochać. Wychodzi na cały dzień i wraca podpity. Nie pozwala mi wrócić do pracy w Cobham przez co jeszcze bardziej się załamałam.
- Rozumiem cię...
- Przepraszam, że musisz tego wysłuchiwać, ale odwiedza mnie tylko Andre a jemu tego wszystkiego nie powiem.
- Nic się nie stało. Dlaczego nie powiesz tego swojemu bratu? Powinien ci pomóc.
- Zabiłby Marco a przecież jest piłkarzem i nie może wdawać się w bójki ani nic z tych rzeczy - powiedziała a kiedy Dave przytulił ją mocniej dodała - Dość o mnie. Co tam u ciebie?
- Nic szczególnego. Znalazłem pracę w Brazylii i tylko od czasu do czasu wpadam do Londynu.
- Co to za praca? - zapytała z zainteresowaniem.
- Dorywcza. Nie wiążę z nią przyszłości. Muszę latać samolotem z Rio do Londynu kilka razy w miesiącu i to tyle. Chciałbym ci coś powiedzieć, właściwie po to właśnie przyszedłem - rzekł i popatrzył w brązowe oczy dziewczyny - Wiem, że to niezbyt odpowiedni czas, ale miałem ci to powiedzieć jeszcze zanim poznałaś Marco.
Zatrzymał się. Rita zachęciła go ruchem dłoni, aby mówił dalej.
- Jestem w tobie zakochany.
Patrzyła na niego zdezorientowana. Na pewno nie robił sobie z niej żartów, widziała w jego oczach, że to co mówił, było prosto od serca.
- Pamiętasz jak podszedłem do ciebie wtedy w szkole? Od razu mi się spodobałaś. Potem musiałem przechodzić te twoje nieudane związki z Crisem i Benem. Udawałem twojego przyjaciela, bo chciałem być blisko ciebie. Po tym jak Ben cię skrzywdził, miałem ci powiedzieć, że chcę z tobą być, ale wtedy pojawił się Marco. To już było za wiele. Wyjechałem. Wyjechałem, aby zapomnieć. Spotykałem się z wieloma dziewczynami, żadna mi ciebie nie zastąpiła. Za każdym razem kiedy bywałem w Londynie chciałem ci to właśnie powiedzieć, ale zazwyczaj brakowało mi odwagi lub ty byłaś niedostępna.
Ricie popłynęła łza. Podziwiała Davida za to wyznanie, nigdy nie powiedziałaby, że potrafi być tak wrażliwy.
- Dlaczego płaczesz?
Nic nie odpowiedziała tylko zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła namiętnie całować.
Powoli zrzucali z siebie kolejne części garderoby. Dave składał swoje ciepłe i pełne miłości pocałunki na bladych i kościstych częściach ciała Rity. Wreszcie, od wielu tygodni mogła poczuć co to znaczy być kochanym.
W pewnym momencie zawahała się, ale po chwili całkowicie oddała się Brazylijczykowi.
***
- Nie myślałaś o porzuceniu Marco? - zapytał David ubierając się.
- Szczerze, to codziennie się nad tym zastanawiam.
- To dlaczego tego nie zrobisz?
- Nie mam do kogo uciec. Do Andre? Musiałabym mu o wszystkim powiedzieć. Do Polski? Rodzice nie chcą mnie znać po tym jak urodziłam nieślubne dziecko.
Usiadła na sofie, była ubrana w stary, rozciągnięty dres. Podkurczyła nogi i znów zaczęła płakać. Dave usiadł obok niej, przytulił i szepnął do ucha:
- Wyjedź ze mną.
____________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Mamy ostatni rozdział. Mam nadzieję, że Was zaskoczyłam, bo właśnie na tym mi najbardziej zależało :)) Zżyłam się z tym blogiem, ponieważ był on moim pierwszym. Dziękuję wszystkim komentującym i zapraszam na inne moje blogi! :)
Chciałam przeprosić wszystkich, którzy lubią Marco jako piłkarza, że tak go przedstawiłam. Osobiście go uwielbiam, ale chciałam zrobić taki 'sad end' :P
PS. Dziękuję również mojemu hejterowi, ponieważ to m.in dzięki niemu pisałam kolejne rozdziały ;)
Chciałam przeprosić wszystkich, którzy lubią Marco jako piłkarza, że tak go przedstawiłam. Osobiście go uwielbiam, ale chciałam zrobić taki 'sad end' :P
PS. Dziękuję również mojemu hejterowi, ponieważ to m.in dzięki niemu pisałam kolejne rozdziały ;)